Dolomity dzień drugi: Passo Fedaia, Passo Pordoi

Niedziela, 26 czerwca 2011 · Komentarze(2)
Kategoria Dolomity
Najważniejszym punktem drugiego dnia w Dolomitach był podjazd pod Passo Fedaia, jedną z najbardziej rozpoznawalnych przełęczy w okolicy. Leży zaraz u stóp najwyższego szczytu Dolomitów- Marmolady, pod Passo Fedaia podjeżdżał Giro D'Italia. Zaczęliśmy od dojechania do Caprile, skąd skręciliśmy na zachód. Jadąc w kierunku przełęczy znaleźliśmy się w kanionie Serrai di Sottoguda, który Mietek skojarzył z relacji z Giro. Miał rację, żeby się tam wybrać, świetne miejsce.
Serrai di Sottoguda © ZygmuntA

Zaraz potem zaczął się najcięższy dla mnie fragment podjazdu- długi na kilka kilometrów, o bardzo dużym nachyleniu, prosty jak drut. Męczyłem go dość długo, nawet nie pamiętam ile, Mietek rzecz jasna zebrał manatki i ruszył swoim (szybszym) tempem pod górę.
Passo Fedaia © ZygmuntA


Passo Fedaia, podjazd © ZygmuntA


Udało mi się złapać oddech jak zaczęły się serpentyny, jednak sielanka trwała bardzo krótko- dokładnie do momentu, kiedy zobaczyłem pierwszy znak pokazujący nachylenie 15%. Droga wiła się jak spaghetti, odkrywając za każdą serpentyną coraz lepszy widok.
Passo Fedaia- Podjazd © ZygmuntA

Passo Fedaia- podjazd © ZygmuntA

Ostatnie metry były wyjątkowo trudne. Każdy nacisk na pedały kosztował masę siły, ale końcówka była już tak niedaleko! Minęło mnie kilku włoskich cyklistów zagrzewających do boju:)
Po ochłonięciu na szczycie zabrałem się za podziwianie widoków, które były niczego sobie..

Passo Fedaia © ZygmuntA


Na Passo Fedaia jest bardzo rowerowa atmosfera, wszyscy kolarze są bardzo sympatyczni. Zrobiliśmy sobie kilka zdjęć z kolegami z Italii.
Z kolarzami na Passo Fedaia © ZygmuntA


Zaraz potem ruszyliśmy dalej na zachód, ale jazda nie trwała długo, bo doznaliśmy ataku przestrzeni! Droga idzie wzdłuż Lago di Fedaia, to miejsce ma jeden z najlepszych landszaftów w całych Dolomitach, niesamowite!
Lago di Fedaia © ZygmuntA

Lago di Fedaia © ZygmuntA

Lago di Fedaia © ZygmuntA

Po chwili zachwytu nad górami zabraliśmy się do zjazdu w kierunku Canazei. Był tak szybki, że udało się wyprzedzać nawet samochody. Chwila postoju pod cukiernią i dla odmiany- podjazd... Tym razem pod Passo Pordoi. Nie był tak ciężki jak Fedaia, ale nogi miałem już "nieświeże". Mniejsze nachylenie, ale różnica wzniesień była wciąż bardzo znacząca.
Podjazd pod Passo Pordoi © ZygmuntA

Podjazd pod Passo Pordoi © ZygmuntA

Po zmęczeniu podjazdu dołączyłem do Mietka, który czekał już przy szklance Coli, za którą na przełęczach trzeba płacić jak za woły..
Wysokość 2239 n.p.m. , na której jest przełęcz, to najwyższy punkt na jaki wyjechałem rowerem.
Passo Pordoi © ZygmuntA

Zjazd w kierunku Arabby był świetny, bardzo dużo serpentyn, ale mimo to osiągane prędkości zwiewały kapelusz z głowy... Widok na dolinę dodawał smaczku.
Passo Pordoi © ZygmuntA

Wróciliśmy pięknie położoną drogą w kierunku Arabby, potem do znanego już Caprile i w końcu do Alleghe. Co za dzień! Fantastyczne wrażenia, ale zmęczenie powalało z nóg.

Komentarze (2)

Na MTB dużo ludzi też jeździło, w Alleghe jest stacja wyścigu TransAlp, i wyścig po Civetcie co roku. Jak ktoś nie lubi podjeżdżać to można zostawić samochód na przełęczy i zrobić pod szczytami jakąś pętlę, albo wyjechać sobie gondolą do stacji narciarskiej, a potem zjechać górskimi ścieżkami.

bradi 20:49 piątek, 8 lipca 2011

Coś pięknego, niesamowite widoki!! Musze Cię wypytać o bardziej terenowe traski bo landszafty naprawde powalają!! A słysząc o podjazdach na których nie dajesz rady... nie moge sobie tego wyobrazić!!

Gilevich 08:44 piątek, 8 lipca 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa woscs

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]