Miał być krótki wypad a wyszła dość ciężka przeprawa maratonowa. Pojechałem polnymi drogami w kierunku Balic, skąd skręciłem na zupełnie nieprzejezdny czarny szlak. Udało się jednak przedostać i znalazłem się w Lasku Zabierzowskim skąd zjechałem świetnym niebieskim szlakiem. Stamtąd do Bolechowic, gdzie gubiło mnie słabe oznakowanie. Czerwonym szlakiem dojechałem do Doliny Kluczwody. Rowerowymi ścieżkami dostałem się do Zielonek i z powrotem do Krakowa. Nauczka jest taka, że szlaki piesze bardzo rzadko nadają się do jazdy na rowerze i tego dnia miałem kolejny na to dowód. Trasa jednak bardzo fajna, Kellys świetnie sprawdza się na takich drogach.