Niedzielny wypad w Beskid Makowski. Początek trasy w Barwałdzie Górnym, przejazd szlakiem rowerowym do klasztoru w Kalwarii Zebrzydowskiej, potem w dół zielonym szlakiem do Zachełmnej. Potem zwrot w kierunku Góry Chełm na czerwony szlak. Zjazd do Stryszowa, gdzie robię małą przerwę w słynnej w całej okolicy piekarni. Mały fragment podjeżdżam asfaltem, żeby znowu wjechać na zielony szlak rowerowy. Lawirując między polnymi drogami dojeżdżam ostatecznie z powrotem do Barwałdu. Bardzo przyjemna trasa, mimo tragicznego oznakowania szlaków w tym rejonie jechało się świetnie:)
Z Mietkiem wybraliśmy się trochę pomęczyć na szosie. Pojechaliśmy trasą Kraków centrum- tor Kajakowy w Tyńcu- Piekary, przeprawiliśmy się promem przez Wisłę, potem do Skawiny i do Krakowa. Powrót w kompletnych ciemnościach, bez kompletnego oświetlenia.. Nocne mgły w Tyńcu robią niesamowite wrażenie.
Drugi tego lata wyjazd na Mugure Spiską, wcześniej wybrałem się tam z Mietkiem, jechaliśmy po paśmie Magury od strony Zdiaru. Tym razem pojechaliśmy w trójkę, ja, Gilewicz i Sylwester. Założony plan jednak od samego początku wydawał się sypać. Mocowanie bagażnika na samochodzie zajęło nam dłuższą chwilę, jeszcze dłuższą straciliśmy na wyzytę w serwisie samochodowym w celu odblokowania zapieczonych klocków hamulcowych w aucie. Na domiar złego, Zakopianka była kompletnie zapchana, przez co poruszaliśmy się na południe w tempie ślimaczym. Szczęśliwie dotarliśmy do Niedzicy po ponad 3 godzinach i wyruszyliśmy w trasę. Zaczęliśmy od zjazdu do granicy Polsko-Słowackiej w Łysej nad Dunajcem i przez Spiska Stara Ves i Matiasovce podjechaliśmy na Magurskie Sedlo. Stamtad ruszyliśmy niebieskim szlakiem w kierunku Toporeckiego Sedla. Według planu, mieliśmy dostać się stamtąd na Veterny Vrch, jednak po ok 400 metrach zgubiliśmy szlak, który, jak się potem okazało, prowadził przez największe haszcze w okolicy. Co więcej, podczas błądzenia po jednej z dróg Gilewicz zgubił licznik, ja z kolei uderzyłem przerzutką w korzeń i mocno ją wygiąłem. Nadchodząca burza i kiepskie morale skłoniły nas do powrotu. Zjechaliśmy a kierunku Czerwonego Klasztoru, gdzie zaczęła się potężna burza. Schowaliśmy się w jednym z przygranicznych sklepów i tylko dzięki uprzejmości spotkanego tam Polaka, który podwiózł mnie do samochodu zostawionego koło zamku, udało nam się zabrać z powrotem do Krakowa. Celu, czyli pokonania założonej trasy nie udało się zrealizować, ale była przygoda:)
Z Mietkiem udało nam się wczoraj pojechać fragmentem trasy Bike Maratonu, który odbędzie się pod koniec Sierpnia. Trasa jest już oznakowana, więc bez trudu można znaleźć drogę. Podjazd tradycyjnie do ZOO asfaltem, zjazd w kierunku Kryspinowa, gdzie trasa wije się między polami. Toxic na tej trasie spisywał się świetnie, ryba w wodzie!
Z Gilewiczem wypad do Myślenic, po ścieżkach Beskidu Makowskiego. Początek na podjeździe zaczynającym się w Zarabiu, potem kierujemy się w stronę Uklejny, trochę twórczego błądzenia i ostatecznie udaje nam się znaleźć pod schroniskiem na Kudłaczach. Zjechaliśmy do Pcimia, stamtąd wzdłuż raby przedostaliśmy się do Myślenic. Bardzo ciekawa trasa, Myślenice są na tyle blisko Krakowa, że na pewno nie raz tam jeszcze wrócimy. Choć raczej nie na szlaki piesze, bo te nie nadają się specjalnie do płynnej jazdy na rowerze (nazewnictwo nie myli:)
Uwaga POSZUKIWANY ROWER !! Niestety,w sobotę ok 12 przed budynkiem Newton na ul.Armii Krajowej okradziono mnie z fantastycznego roweru model Trek 4400. Gdyby ktoś z Was zauważył granatowo - białego Treka jeżdżącego ulicami Krakowa , bardzo proszę o kontakt !!! Rower jest charakterystyczny bo od podstaw składany z osobnych części , jak wygląda widać na obrazkach . Bardzo Was proszę o pomoc w odnalezieniu mojego roweru który był moim ulubionym środkiem transportu i jedną z najfajniejszych rzeczy jaką udało mi się posiadać,bardzo bardzo pragnę go odzyskać jak najszybciej !!
Z Gilewiczem wyjazd do Wolskiego testować nowy nabytek. Jazda na fullu w takim terenie to prawdziwa przyjemność. Nowy rower trzeba jednak dopasować pod siebie i zajmie to jeszcze trochę czasu.