Na północ

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(0)
Miał być krótki wypad a wyszła dość ciężka przeprawa maratonowa. Pojechałem polnymi drogami w kierunku Balic, skąd skręciłem na zupełnie nieprzejezdny czarny szlak. Udało się jednak przedostać i znalazłem się w Lasku Zabierzowskim skąd zjechałem świetnym niebieskim szlakiem. Stamtąd do Bolechowic, gdzie gubiło mnie słabe oznakowanie. Czerwonym szlakiem dojechałem do Doliny Kluczwody. Rowerowymi ścieżkami dostałem się do Zielonek i z powrotem do Krakowa. Nauczka jest taka, że szlaki piesze bardzo rzadko nadają się do jazdy na rowerze i tego dnia miałem kolejny na to dowód. Trasa jednak bardzo fajna, Kellys świetnie sprawdza się na takich drogach.
Czarny szlak do Zielonek © ZygmuntA

Bębło- czerwony szlak © ZygmuntA

Dolomity dzień szósty: Monte Grappa

Czwartek, 30 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Dolomity
Wyprawę na Monte Grappę zaczęliśmy w Feltre, całkiem przyjemnym miasteczku na południe od naszej bazy wypadowej, czyli Alleghe. Nie udało nam się zdobyć mapy, więc zdecydowaliśmy się oprzeć na świetnej orientacji w terenie bez takich niepotrzebnych detali. Z miasta wyprowadziły nas kierunkowskazy, na podjazd- bardzo pomocny Włoch. Po chwili pogawędki po włosku, jaką uciął sobie Mietek byliśmy już na niespecjalnie stromo idącej drodze pod górę.
Z Feltre na Monte Grappę © ZygmuntA

Z Feltre na Monte Grappę © ZygmuntA

Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że jazda pod górę trwała i trwała.. mimo kilku wypłaszczeń cały czas się wspinaliśmy na coraz to większe wysokości. W pewnym momencie zaczął odzywać się mój brzuch, który obraził się na mnie poprzedniego dnia, słodki jak oranżada napój energetyczny w bodonie się skończył, a ja przypomniałem sobie, że po drodze mignęła mi tabliczka z napisem "Monte Grappa 29 km". Morale spadło już do prawie zera, ale powoli pokonywałem kolejne kilometry. Przez kilka kilometrów jechałem bez jakichkolwiek płynów, Mietek znalazł za to trochę poziomek i odnowiliśmy zasoby energii:) Wodę udało się zdobyć od jedynych chyba w promieniu kilku kilometrów Włochów koło domku letniskowego. W miarę wyjeżdżania na górę robiło się coraz chłodniej, a przy tym godzina była już niemłoda. Widoki były jednak fantastyczne!
Podjazd na Monte Grappę © ZygmuntA

Podjazd pod Monte Grappę © ZygmuntA

Podjazd pod Monte Grappę © ZygmuntA

Podjazd pod Monte Grappę © ZygmuntA

Na szczycie zlokalizowano miejsce pamięci żołnierzy poległych w ciężkich walkach właśnie na Monte Grappie podczas pierwszej wojny. Skryte we mgle, robi bardzo duże wrażenie i budzi respekt. Jako, że jest to pierwsza od południa góra w paśmie, przy dobrej widoczności widać podobno Wenecję i morze, tego dnia jednak przez mgłę nie zobaczyliśmy nic.
Monte Grappa we mgle © ZygmuntA

Monte Grappa © ZygmuntA

Monte Grappa we mgle © ZygmuntA

Do Feltre zjechaliśmy tą samą drogą idąc za radą miejscowych. Zjazd był dość szybki i bardzo zimny, szczególnie na szczycie. Na Monte Grappie pobiłem dwa rekordy- w długości zdobytego podjazdu (jechaliśmy ok. 35km pod górę z paroma wypłaszczeniami pokonując 1505m. różnicy wzniesień) oraz w prędkości na rowerze. Na zjeździe mój licznik wskazał równe 70km/h. Po powrocie byłem zupełnie wykończony, też przez słabe samopoczucie tego dnia, ale siłę przywrócił kawałek pizzy w fajnej pizzerii w Feltre.
Feltre nocą © ZygmuntA

Feltre nocą © ZygmuntA